piątek, 14 czerwca 2013

Maki...

... czyli mój ulubiony odcień czerwieni - nic dodać, nic ująć.




A nie, w zasadzie to mogę coś dodać: są pięknie, ale fatalnie układa się z nich bukiet.
O.
Pozdrawiam!
Rosea

9 komentarzy:

  1. Moja pierwsza myśl: Osz... Ależ ja jej zazdroszczę talentu! ;)
    Piękno prostoty. I wygląda jakbyś ot tak od niechcenia zebrała kilka kwiatków, potem tylko myk... I... Małe arcydzieło...
    a co to za liście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Od niechcenia" to mąż latał po nasypie z sekatorem w dłoni i ścinał co ładniejsze egzemplarze... :D
      Te liście to mrozy silverdust (Cineraria maritima), taka jednoroczna roślina, z mojego ogródka zresztą.

      Usuń
  2. Prześliczne, przecudowne..idealne:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo ładnie! ja już trzy razy wybierałam się po maki, ale zawsze coś mi przeszkodziło....wkrótce będzie za późno. Jeżeli uda mi się jednak coś przytargać do domu, to na pewno zdjęcia trafią na bloga.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne
    maki sentymentalnie wiążą mi się z dzieciństwem
    ...uwielbiałam je zbierać w lecie wraz z chabrami na polach wśród zboża

    OdpowiedzUsuń