niedziela, 2 grudnia 2012

Adwentowe wieńce (albo raczej "wieńce")

Witajcie w pierwszą niedzielę Adwentu - radosnego oczekiwania.
Cztery niedziele i cztery świece.

No i to właściwie tyle wspólnego ma to, co zrobiłam, z adwentowym wieńcem. Tylko jeden jest klasyczny, okrągły... reszta to raczej wariacje na temat.

Najpierw wieniec klasyczny, z gałązek jodłowych: 
Połączyłam czerwień (wpadającą w odcień malinowy) ze srebrem. Jeśli dodałabym więcej srebrnych kokard, otrzymałabym wieniec bardziej glamour. No ale jak tradycja, to tradycja. Zostawiłam go w takiej formie, w jakiej go przedstawiam: 



A reszta?
Hmmm, reszta to radość tworzenia, zestawiania odcieni, kolorów i faktur.

Najpierw wariacja zimowa. Biel sizalu i koronek w połączeniu ze złotem świec, lnu i ozdobnego sznureczka, a do tego dla przełamania szlachetności obu powyższych szyszki w ciepłych, jasnych odcieniach beżowo-złotych.







Następna praca - szalenie nowoczesna, jak na stroik adwentowy; zestawienie nasyconego czekoladowego brązu z amarantem.





A ostatnie cudo zostawiłam sobie w domu.
Mój klimat i kolory: brązy, beże, stare złoto, chropowaty susz, gładka wstążka, zwiewna koronka...




Jeszcze więcej zdjęć zamieściłam TUTAJ  - zapraszam :)
Rosea

3 komentarze:

  1. Piękne wieńce, jednak najbardziej wpadło mi w oko ostatnie cudo :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne wieńce. Ja jednak stawiam na klasykę i najbardziej podoba mi się ten pierwszy.
    Dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne.
    Na mnie też pierwszy zrobił największe wrażenie, choć w pierwszej chwili każdy wydał mi się najbardziej zachwycający :)
    e nie, nadal każdy zachwyca mnie najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń